sobota, 7 lipca 2012

wypoczynek

Jak to się dzieje, że człowiek bierze kilka dni urlopu, jedzie odpocząć i wraca tak umęczony, że chętnie wziąłby jeszcze kilka dni, żeby odpocząć po odpoczywaniu?

Pojechali Kowalscy na 4 dni do Krainy Jezior.
Prosto z drogi  - jeść. Z wózkiem trzeba iść, żeby się Gwiazdce wygodnie siedziało. Kowalski w tempie błyskawicznym wózek zmonotował a wybrana knajpa okazała się być pod ziemią, czyli trzeba było wózek z Gwiazdką albo rozmontować znów i upchać do bagażnika, albo znieść go na dół. Znieśli na dół. A tam zaduch pizzowo - frytkowy, powietrze jakiś zdychający wiatrak ledwie miele, Gwiazdka ni kukułki nie chce siedzieć w "powozie" a tylko na rękach. Coś tam jedzą Kowalscy w pośpiechu. Dzieci się rozlazły po knajpie, Gwiazdka do wszystko łapkami sięga i wyciera w sukienkę... Wózek trzeba na zewnątrz wytachać. Gwiazdka w międzyczasie w pieluchę nawaliła... Matko i córko.
Wytachali się. I teraz tak, albo Kowalski znów bagaże w innej konfiguracji ułoży i wózek rozmontowany w samochodzie umieści, albo Kowalska dwa kilometry z wózkiem dreptać będzie do plaży w słońcu pełnym... Jednak będzie dreptać, w dodatku bez towarzystwa (nie licząc milczącej i sennej Córki), bo Kowalątka jakoś sie nie kwapią... A nie, jednak Junior się kwapi, na hasło "a ja sobie zajdę po drodze na loooodyyyy". Smyk puścił to mimo uszu, bo te Dziwne Dziecko dopiero w tym roku odkryło, że lody nie są trujące, ale jeszcze nie ślini się na samą myśl o tym deserze.
No to podreptali. Idą, Junor wózka się trzyma, a tu kółka, pospiesznie zmontowane, jakoś nie współpracują. Kowalska w lekkim stresie, bo ciągle jeszcze ma telefon w prepaidzie, a na koncie pustki. Pcha wózek ze wzmożoną uwagą, zaszli na lody, zaszli do apteki, dochodzą to plaży - w pierwszym piachu pierdut - kółko odpadlo. Kowalska nijak zamontować go na powrót nie może, no jakby nie przykładała to coś nie pasuje, trzpień jakiś razem z tym kołem wyleciał... ektra po prostu. Gwiazdka się drze, Junior lekko zrzędliwy się zrobił... Na szczęście Smyk się zniecierpliwił czekając na Mamę i Kowalski musiał zadzwonić. Dawno się ta Kowalska z telefonu od faceta nie cieszyła. Okazało się, że w pośpiechu Kowalski koła zamontował w dość przypadkowej kolejności co oznaczało, że "hamulcowe" było z przodu i to ono właśnie wypadło.
ciąg dalszy nastąpi

2 komentarze:

  1. Ojej! To się cieszę,że urlop w domu;)Pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nie mów, że na Mazurach byłaś?? Pewnie mi pod płotem przejechałaś i nawet na kawkę nie zaszłaś ;) Czekam na dalszy ciąg mrożącej krew w żyłach opowieści :**

    OdpowiedzUsuń